24 lutego 2022 roku świat obiegła mrożąca krew w żyłach informacja o ataku Rosji na Ukrainę. O ile na dany moment państwa Europy Zachodniej (a zwłaszcza państwa członkowskie NATO) nie obawiają się konfliktu na swoim terytorium, o tyle od początku wiadomo jedno – Europa oraz pozostałe kraje świata odczują wpływ wojny na Ukrainie pod względem ekonomicznym. Od początku konfliktu mówi się o wzroście cen żywności.
Czy obawy te są słuszne oraz jakich wzrostów możemy się spodziewać?
Sytuacja na rynku i tak nie była różowa
Wzrostu cen żywności spodziewaliśmy się jeszcze przed wybuchem wojny na Ukrainie – było to wiadome od dłuższego czasu i dotyczy skali globalnej. Wpływ na sytuację miało wiele czynników. Oczywiście, głównym z nich była pandemia koronawirusa oraz związane z nią lockdowny w poszczególnych państwach. Izolacja, zaostrzenie reżimu sanitarnego oraz utrudnienie ruchu tranzytowego spowodowały załamanie łańcucha dostaw oraz wzrost cen – zarówno samych produktów, jak i usług transportowych.
Pandemia koronawirusa miała kolejne następstwa, które wpłynęły na wzrost cen żywności – wzrosłą inflacja (a jak wiadomo – obecnie osiąga ona najwyższe wskaźniki od dłuższego czasu), wstrzymanie aktywności gospodarczej spowodowało także zmniejszenie zapotrzebowania na energię, co wpłynęło na wzrost cen gazu (którego dużym eksporterem jest Rosja). Natomiast droższy gaz przełożył się na wzrost cen nawozów sztucznych, wykorzystywanych masowo w rolnictwie. Eksperci Credit Agricole przewidują także wzrost cen roślin oleistych i wszystko wskazuje na to, że w najbliższych tygodniach można się spodziewać wyłącznie wzrostu cen. A w trakcie ostatniego półrocza ceny nawozów sztucznych i tak wzrosły o ponad 300%[1]! Pewnym ratunkiem dla branży rolnej mogą być jednak ulgi wprowadzane przez rząd, które pomogą nieco obniżyć koszt zakupu tych produktów, a tym samym ograniczyć wzrost cen samej żywności.
Nie należy jeszcze zapominać o kwestii zmian klimatycznych – w tym roku zaobserwować można było długotrwałe susze w niektórych częściach globu (m.in. w żywnościowym zagłębiu zachodniej części Stanów Zjednoczonych), które spowodowały zmniejszenie się plonów. Pośrednio może to wpłynąć na rynek żywności także w Europie.
Jak zatem widać, niekorzystnych czynników, powodujących stopniowy wzrost cen żywności, nie brakowało i w ostatnich miesiącach. Konflikt na Ukrainie z kolei tylko zaostrzył sytuację powodując, że raczej nie należy się spodziewać poprawy w najbliższym okresie.
Konflikt na Ukrainie a rynek żywności
Nie ulega wątpliwościom, że konflikt na Ukrainie przełoży się na dalsze pogorszenie sytuacji na rynku żywności oraz wzrost cen, gdyż obydwa te kraje odpowiadają łącznie za około 25% globalnego eksportu pszenicy. Rosja jest największym (pod względem wolumenu) eksporterem pszenicy na świecie, a sama Ukraina w tej statystyce również jawi się na wysokim, 5 miejscu. Gospodarczo-polityczna blokada Rosji oraz zniszczenia spowodowane konfliktem zbrojnym na Ukrainie mogą w znaczny sposób załamać światowy rynek pszenicy i doprowadzić do niedostatków tego zboża oraz wzrostu cen. Z resztą efekt ten już widać – pszenica podrożała o 5% już 24 lutego 2022 r., czyli w dniu rozpoczęcia rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Po tygodniu cena tego zboża była już wyższa o 20%. Wzrost ceny pszenicy, w porównaniu z marcem 2021, wynosi obecnie 62%[2].
Poza samą pszenicą Ukraina i Rosja eksportują także kukurydzę (13,2% światowego eksportu należy do Ukrainy, 2,2% - do Rosji), jęczmień (11,8% - Ukraina, 17,5% - Rosja) oraz rzepak (13,4 % oraz 3,8%). Nietrudno się domyślać, że te produktu rolne staną się droższe. Jaki może mieć to wpływ na ogólną cenę żywności? Niestety spory, gdyż zarówno kukurydza, jęczmień, jak i rzepak stanowią surowce wykorzystywane do produkcji paszy. A koszt paszy wliczany jest przez producentów rolnych do finalnej ceny oferowanych przez nich produktów.
Analitycy Credit Agricole, w raporcie przygotowanym 28 lutego prognozują, że w najbliższym okresie należy spodziewać się wzrostu cen żywności: „dynamika cen żywności i napojów bezalkoholowych może średniorocznie w 2022 r. wynieść kilkanaście procent wobec prognozowanych obecnie 6,7 %”[3].
Kto powinien się obawiać, a kto może spać spokojnie?
Należy zwrócić uwagę, że wzrost cen żywności, spowodowany konfliktem na Ukrainie nie odbije się jednakowo na wszystkich państwach świata. Wiele zależy od poziomu lokalnej produkcji rolnej oraz uzależnienia krajowych zasobów żywności od importu z Ukrainy i Rosji.
Jednym z krajów, który w danym momencie posiada dość stabilną sytuację, jest Polska. Wynika to z dość wysokiej produkcji własnej oraz nadwyżki produkcji. Polska sama jest dość znaczącym eksporterem żywności i produktów rolnych, a dostawy z Rosji i Ukrainy nigdy nie były znaczące. Niemniej jednak wzrost cen na globalnych rynkach z pewnością odbije się na portfelu polskich konsumentów. Wiele zależy także od metody gospodarowania zasobami. Jak podkreślają analitycy, potrzebne jest rozsądne gospodarowanie posiadaną żywnością oraz zbilansowane zarządzanie jej eksportem. Wedle zapowiedzi przedstawicieli polskiego rządu, w razie pogorszenia sytuacji na rynku rolnicy i konsumenci będą mogli liczyć na stosowną pomoc władz, które uruchomią mechanizmy mające ustabilizować sytuację i zapewnić płynność na rynku[1].
W gorszej sytuacji znajdą się państwa, które do tej pory były jednym z największych odbiorców ukraińskich o rosyjskich plonów. Mowa tu chociażby o państwach Bliskiego Wschodu czy krajach Afryki Północnej. Nie jest jeszcze pewne jak będą wyglądać dostawy z Ukrainy i z Rosji w najbliższym czasie, nie ulega jednak wątpliwości, że kraje z wymienionych obszarów mogą spodziewać się mniejszego importu oraz zaburzenia istniejącego do tej pory łańcucha dostaw. Jak podaje Business Insider 80% egipskiego importu pszenicy pochodziło właśnie z Rosji i Ukrainy. Z kolej import zboża z Ukrainy do Tunezji wypełniał nawet 60% zapotrzebowania tego kraju[2].
Liczby te mogą tylko pokazać skalę problemu. Jeśli eksport z Ukrainy i Rosji zostanie istotnie zaburzony, a państwa bliskowschodnie i północnoafrykańskie nie poradzą sobie z zabezpieczeniem łańcucha dostaw i nie znajdą nowego źródła importu to będą musiały się liczyć z niedoborami zboża. A to z kolei rodzi obawy o wzrost społecznego niezadowolenia.
Czy sytuacja jest na pewno przesądzona?
Trudno wyrokować jak dokładnie rozwinie się sytuacja oraz z jakimi tak naprawdę niedoborami w dostawach z Rosji i Ukrainy będziemy się mierzyć w najbliższych tygodniach. Z jednej strony, warunki pogodowe zapowiadały dobre plony, nie wiadomo jednak jak zniszczenia wojenne wpłyną na obszary rolne oraz o ile je pomniejszą. Inną kwestią jest sama logistyka dostaw: do tej pory większość ukraińskiego eksportu zbóż wyruszała w podróż w portach czarnomorskich. Jeśli te zostaną zniszczone lub zaanektowane przez Rosję, kwestia może zostać utrudniona.
Kryzys na światowym rynku żywności pogłębić może izolacja Rosji na arenie międzynarodowej. Choć dziś dla wielu osób nałożenie sankcji na Rosję i odcięcie jej świata (a w tym od międzynarodowego handlu) wydaje się słuszne, o tyle wyzbycie się znaczącego dostawcy surowców (a w tym żywności) stanie się kolejnym wyzwaniem dla międzynarodowej społeczności. Wiele zależy od rozwoju wydarzeń, wpływ i rezultatów dotychczas nałożonych sankcji oraz ukraińsko-rosyjskich rozmów. Nie ulega wątpliwości, że zakończenie konfliktu oraz wycofanie wojsk rosyjskich z Ukrainy byłoby pierwszym krokiem do normalizacji sytuacji (choć z pewnością cała wędrówka i tak będzie długa). W danym momencie trudno jednak wyrokować o dalszych losach wojny na Ukrainie oraz tego jak dokładnie wpłynie ona na rynek żywności oraz cen produktów spożywczych w perspektywie długofalowej.
[1] https://www.money.pl/gospodarka/inwazja-rosji-na-ukraine-wplynie-na-ceny-zywnosci-nie-mozna-wpadac-w-panike-6742684245011424a.html
[2] https://businessinsider.com.pl/gospodarka/inwazja-rosji-na-ukraine-tak-wplynie-na-ceny-zywnosci/p5yeb86
[3] Ibid.