W oku kręci się łezka na myśl o takich słodyczach, jak na przykład Gumy TURBO. O ile pokolenie millenialsów nie wie o co chodzi, o tyle dzieciom PRL’u serce zaczyna walić mocniej, już na samo wspomnienie niektórych produktów tamtego okresu. Czy pamiętasz te wspaniałe czasy, kiedy nie obrzydzało Cię picie jaskrawego napoju z woreczka przez słomkę? A może jeszcze gdzieś trzymasz starą kolekcję papierków z super autami?

Porównując jałowy smak słodyczy PRL’u do tych dzisiejszych trudno zrozumieć, co właściwie w nich widzieliśmy. Gumy traciły smak praktycznie po kilku sekundach, a cukierki już z samego wyglądu były kiczowate. Czy przeszkadzało nam to w pożeraniu ich garściami? Nic z tych rzeczy! Być może pragnęliśmy ich tak bardzo dlatego, że słodycze były w tamtych czasach ciężko dostępne. Niemniej jednak, nawet pustki na sklepowych półkach nie mogły nas powstrzymać przed wypróbowaniem każdego łakocia. Skorzystajmy z przysłowiowego wehikułu czasu i zanurzmy się w przeszłości. Przyjrzyjmy się kultowym słodyczom lat 90-tych – przekąskom, które do dziś kojarzą się wyłącznie z okresem PRL’u.

Gumy

Wspomniane już gumy TURBO, charakteryzowały się raczej niskimi walorami smakowymi, którymi i tak nie można było się długo zachwycać, dlatego że już po chwili traciły smak. Podobne były „żujki” z Kaczorem Donaldem. Nie da się jednak ukryć, że zarówno jedne, jak i drugie kupowane były w ogromnych ilościach. Dlaczego? Oczywiście dla naklejek i historyjek! TURBO raczyły obrazkami przedstawiającymi rozmaite szybkie samochody, a Donaldy zbierało się aby skompletować historyjkę. To były czasy!

Czekolada

Chociaż dzisiaj wybór przeróżnych czekolad jest przerażający, to jednak w PRL'u nie można było kupić zbyt wielu słodyczy tego typu. Wiodąca w tym zakresie była przekąska marki Wedel o uroczej nazwie „JEDYNA”. Co ciekawe, była to bardzo trafna nazwa, bowiem na rynku dostępna była wyłącznie ta jedna czekolada. Oczywiście, jej smak nie przypominał szczególnie prawdziwej czekolady czy nawet deserów dostępnych współcześnie na sklepowych półkach. Konkurencji jednak nie było.

Cukierki

Po dzień dzisiejszy okazujemy wdzięczność naszym kochanym babciom, które niezwłocznie reagowały na nasze błagania o odrobinę słodkości za każdym razem, gdy je odwiedzaliśmy. Wyciągały wtedy gdzieś z gabloty, witryny czy jakiejś innej mrocznej skrytki zdartą puszkę z grzechoczącymi przysmakami. Pamiętasz co to było? Landryny! Tak, to było to! Wystarczająco słodkie i kiczowate, aby zadowolić każde dziecko PRL'u.

Oczywiście, były też cukierki znacznie bardziej szanowane – dedykowane wyrafinowanym podniebieniom. Wysoką jakością wrażeń smakowych zapewniały IRYSy dostępne w smakach: śmietankowym, kakaowym i sezamowym. Mmmm… Prawdziwe pyszności. Może właśnie dzięki nim wyrośliśmy na ludzi.

Napoje

Na szczególne wspomnienie zasługują napoje, o których też wcześniej była już mowa. Okropne, odrażające, ale jakże modne! Wiesz już o czym mowa? A może wyparłeś to wspomnienie ze swojej pamięci? Niestety, czas Ci to przypomnieć. Oranżada w woreczku! Dzieci z uśmiechem na twarzy biegały z obrzydliwymi woreczkami, rodem z foliówek na warzywa w markecie, i piły z nich wprost przez słomkę „coś”, co obecnie nie zostałoby zakwalifikowane jako zdatne do spożycia. Aż włos się na głowie jeży, ale tak właśnie było!

Jak miło wspominać stare, dobre czasy. Mimo że były wspaniałe dobrze, że już minęły.