Dla większości osób pijących piwo nie ma znaczenia czy trzymają w ręku butelkę, puszkę, szklankę, czy też specjalny kufel. Ważne, aby trunek był dobry w smaku i najlepiej schłodzony. Koneserzy tego alkoholu wiedzą jednak, że naczynie ma ogromne znaczenie – przynajmniej, jeśli chodzi o walory smakowe piwa. Pochłanianie kolejnej butelki „prosto z gwinta” może znacząco zakłócić pozytywne doznania, związane z tym procesem.

Dlaczego w ten sposób?

Mogłoby się wydawać, że piwo smakuje tak samo, niezależnie od tego, z czego się je spożywa. Nic bardziej mylnego. Picie prosto z opakowania jest niewątpliwie wygodnym i praktycznym rozwiązaniem. W życiu każdego zdarzają się wyjątkowe sytuacje, w których szklanka odchodzi w zapomnienie - w końcu nikt normalny nie targa ze sobą szkła na ognisko czy biwak w lesie. A i w domu sięganie po kufel nie zawsze bywa uzasadnione. Po skończonej zabawie przychodzi czas na mycie naczyń, co może znacząco zniechęcać smakoszy piwa do ich wykorzystywania. Dlaczego zatem nie pić złocistego trunku z gwinta, za każdym razem?

Nie w każdej sytuacji

Najprostsza odpowiedź na tytułowe pytanie brzmi: bo nie wypada. Widok osoby pijącej z gwinta jakiegokolwiek alkoholu nierzadko napawa obserwatorów niechęcią. Oczywiście, wygoda i przyzwyczajenie bardzo często przysłaniają argument dobrych manier i kultury delektowania się trunkami wysokoprocentowymi. To jednak nie jedyny argument przemawiający przeciwko piciu z gwinta.

Wzrok

Człowiek obdarzony jest pięcioma zmysłami, z czego trzy biorą aktywny udział w degustowaniu piwa: smak, węch i wzrok. Dobrze zaserwowany trunek – w odpowiednio dobranym do niego szkle – cieszy oko, jeszcze zanim trafi do rąk. Piwo, podobnie jak każda przeznaczona do picia ciecz, może wyglądać apetycznie bądź nie. Lekka jak chmurka czapa z pianki, idealnie złocista barwa i delikatne kropelki rosy, powolnie ściekające po ściankach szklanki – taki widok potrafi rozbudzić ochotę na duży łyk. W końcu nie bez powodu mówi się o „jedzeniu oczami” (a w tym przypadku piciu).

Węch

Pijąc piwo z gwinta niemal zawsze – przy każdym łyku – zakrywa się otwór ustami, przez co walory zapachowe trunku mocno tracą na znaczeniu. Aromat nie dociera wtedy do zmysłów, przez co zupełnie inaczej odbiera się napój. A w końcu każde piwo może pochwalić się inną wonią. Niekiedy przoduje chmiel, przyprawy korzenne, a jeszcze innym razem owoce.

Smak

Najważniejszy jest jednak ostatni ze zmysłów. Niewiele osób wie, że smak w dużej mierze zależny jest od aromatu trunku. Nasze kubki smakowe rozróżniają pięć podstawowych smaków. Mając zatkany nos większość potraw wydaje się bezbarwnych, pozbawionych jakichkolwiek walorów. To dlatego, że węch odgrywa istotną rolę w tym, jak postrzegamy dane danie czy w tym wypadku piwo. Pijąc piwo z gwinta całkowicie rezygnuje się z walorów wizualnych, znacząco ogranicza doznania aromatyczne - a to natomiast ogranicza bodźce smakowe.